"Przestałem marzyć. Jak człowiek nie marzy – umiera."
- Ryszard Riedel
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o filmie, który powinien znać każdy fan zespołu "Dżem". Ja ciągle poznaję historie członków zespołu, uczę się słów, symultanicznie szukając ich głębokiego przesłania, chłonę eteryczne dźwięki i zastanawiam się, ile jeszcze istnieje tak fantastycznych zespołów, o których nie mam pojęcia.
Niełatwo jest podjąć wyzwanie i nakręcić film o nieżyjącej osobie, nie narażając się przy tym na ostrą krytykę ze strony fanów. Oglądając film "Skazany na bluesa" należy mieć na uwadze przede wszystkim fakt, iż nie jest to film biograficzny, zatem nie wszystko, co zostało ukazane, jest zgodne z prawdą. Mimo to, historia Ryszarda "Ryśka" Riedla została przybliżona w dość sugestywny sposób.
Reżyser Jan Kidawa-Błoński znakomicie poradził sobie z wyznaczoną rolą. Udało mu się pokazać Ryśka takiego jakim był, wyciągając to, co w nim było zarówno najlepsze, jak i najgorsze. Kreacja głównej postaci wywarła na mnie pozytywne wrażenie, dzięki bezprecedensowej grze Tomasza Kota. Wydawać się mogło, że całym sobą czuje tę rolę, że jest dla niej stworzony. Warto zwrócić uwagę na bohaterów z dalszego planu. Przykładowo, Maciej Balcar jako Indianer wywarł na mnie szczególne wrażenie. Podobnie Jolanta Fraszyńska, trudno wyobrazić sobie kogoś innego do odegrania roli Goli.
W tle przewijają się nieustannie utwory zespołu Dżem, takie jak Sen o Victorii, List do M czy Czerwony jak cegła.
Interesującym zabiegiem były relacje retrospektywne, w których Rysiek wracał myślami do swojego dzieciństwa. Jedną z najbardziej wymownych scen była ta, w której mały Riedel trąbi na ojca, który bezlitośnie oddaje ukochanego psa chłopca do schroniska dla zwierząt. W pamięć zapadła mi również dwie inne sceny: pierwsza to ta, w której Rysiek i Indianer zostają "braćmi", co pieczętują uściskiem krwawiących dłoni. Drugą jest scena uwolnienia białego konia, która dla mnie oznacza manifestację wolności. Oprócz tego, tworzy klamrę z jedną ze scen końcowych, w której Rysiek wsiada na konia i odjeżdża.
Wiele emocji wzbudziły we mnie krótkie sceny pomiędzy Ryśkiem, a jego synem Sebastianem. Jeżeli czegoś w filmie mi brakowało, to jedynie większej ilości scen, w których Riedel był naprawdę szczęśliwy. Może scena z córką? Sama Małgorzata Riedel mówiła, że ich życie, to nie były jedynie problemy, heroina, samotność... Były również szczęśliwe chwile i to ich zabrakło mi w "Skazanym na bluesa".
W filmie nie brakowało scen, które wyciskały łzy z oczu. Najbardziej ujęły mnie momenty rozmów syna z ojcem. Ojciec, który sam miał zniszczone dzieciństwo, niszczy je synowi, ale orientuje się, że nie można żyć w ten sposób. Chwila, w której Jan Riedel daje synowi klucze był przełamaniem granicy. Później telefon do chorego syna, monolog Jana i odzyskanie świadomości przez Ryśka - to sceny, które długo nie wypadną z pamięci. Oprócz nich, pięknym momentem był ten, w którym Rysiek pyta: "Gosia, czy ty się mnie brzydzisz?" i mówi o tym, że może sobie znaleźć kogoś innego. Na to Małgorzata odpowiada, że wytrzyma wszystko, tylko musi czuć, że Rysiek ją kocha. Jest to jedna z moich ulubionych scen.
Pozwolę sobie wrócić do początku filmu, a konkretnie do sceny, w której Indianer odpowiada na pytanie Ryśka, co by zrobił, gdyby miał drugie życie. Przyjaciel odpowiada, że wówczas nie brałby "tego gówna" Ta wymowna scena porusza do głębi i jest idealnym akcentem na rozpoczęcie całej historii. Historii, która ukazuje drogę ku wolności, naznaczoną trudnym dzieciństwem, zdominowaną przez narkotyki, upiększoną utworami płynącymi prosto z serca.
Przedstawię jeszcze jedną, ostatnią już ze scen, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Mam na myśli koncert Dżemu w szkole, podczas którego Rysiek z kapelą zabawiają publiczność, która zatapia się w bluesowych rytmach, tańczy, bawi się, eksponuje wolność. Oburzona dyrektorka i rozbierający się uczniowie - wspaniały pokaz kontestacji. Zdecydowanie na plus.
Polecam ten film każdemu z czystym sercem. Wyciska łzy z oczu, sprawia że na moment przystajemy i zastanawiamy się nad życiem, w którym piękne są tylko chwile, chwyta za serce i wciska w fotel.
Kilka kadrów z filmu:
♠
♠
♠
♠
Dżem jest jednym z niewielu zespołów polskich jakich lubię słuchać. Przy ich piosenkach mogę się zrelaksować jak i wzruszyć. Poza tym niektóre ich piosenki są naprawdę cudowne. Uwielbiam piosenkę ''Sen o Victorii'', można ją odebrać dwuznacznie.
OdpowiedzUsuńOglądałam kilka razy film ''Skazany na bluesa'', w sumie za każdym razem nie obejrzałam do końca, ale postanowiłam sobie właśnie, że muszę to kiedyś zrobić. Pamiętam jedną z scen, w której główny bohater leżał w jakiejś kabinie(możliwe, że w łazience) i wstrzykiwał sobie środki odurzające. Po jakimś czasie wszedł tam jego syn. Bardzo mną to poruszyło i nawet w moim oku zakręciła się łza. Film świetny, ich muzyka również, nic dodać, nic ująć. Szkoda jednak, że Ryśka już z nami nie ma, jestem pewna, że byłby teraz bardzo szanowanym artystą w Polsce, ale cóż... Życie pisze rożne scenariusze.
Bardzo ciekawie piszesz! Masz lekkie pióro, podoba mi się tutaj. Widać ile pracy tutaj wkładasz, posty są bardzo dopracowane. Oryginalny blog. Zostaje na dłużej i będę czytelnikiem. :)
P.S Dziękuję za wartościowy komentarz.
http://enjoyyourlifee.blogspot.com
Bardzo dziękuję za konstruktywny komentarz :)
UsuńOj tak, piosenki Dżemu są bardzo wzruszające. Takie lekkie, melancholijne. Proste, ale trzeba umieć je odpowiedni sposób odebrać. Zabawne, właśnie kiedy czytałam Twój komentarz, w tle leciała mi wymieniona przez Ciebie piosenka! :D
Najbardziej uderzyło mnie pytanie małego Sebastiana: "Tato, znowu udajesz?" - mniej więcej takie. Smutne.
Wielka szkoda, że go nie ma.
Teraz w Dżemie śpiewa Maciej Balcar, wiadomo że nie to samo, co Rysiek, ale moim zdaniem bardzo dobrze sobie radzi.
Cieszę się, że Ci się podoba i jestem niesamowicie wdzięczna za komentarz :) Dzięki jeszcze raz!
A.
świetny post <3 bardzo mi się podoba technika pisania
OdpowiedzUsuńbardzo wartościowe posty ;) dziękuje kochana za wszystkie komentarze, bardzo wiele one znaczą ciesze sie ze jesteś moim wiernym czytelnikiem <3 a co do posta to jest znakomity z przyjemnością go czytałam, powiem ci ze ten film oglądałam i bardzo mi się spodobał chociaż jest straszny i życiowy takie lubię <3 bardzo lubię Dżem i uważam że to jeden z lepszych filmów warty obejrzenia i polecenia <3 www.music-keeps-alive.blogspot.com
Wielkie dzięki za komentarz, ja również się cieszę, że jesteś moją czytelniczką. To daje ogromną motywację do dalszego pisania. ;)
Usuńdziekiuje ;* dokładnie ja mam tak samo,to mi daje bardzo dużą motywację ;) nie ma sprawy,będę wpadać częściej,za wszystko dziękuje <3
Usuńwww.music-keeps-alive.blogspot.com
Pierwszy raz dostałam na blogu taki fajny i pozytywny komentarz. Dzięki. Życzę powodzenia z ciastem. Oczywiście, że nie mam nic przeciwko, że dodasz mnie do linków :)
OdpowiedzUsuńCo do Dżemu to może nie jestem wielką fanką, aczkolwiek kilka piosenek znam i lubię. Filmu nie oglądałam, może kiedyś się skuszę. Naprawdę fajnie piszesz :)
Pozdrawiam również
Jula
http://operacja-kojot.blogspot.com/
Naprawdę? Nie ma sprawy ;) Będę wpadać częściej. Hehe, dziękuję, mam nadzieję, że nie wyjdzie zakalec!
UsuńJa również nie jestem wielką fanką, ale przyjemnie jest posłuchać utworów tego zespołu. Są naprawdę wartościowe. Skoro nie oglądałaś, to gorąco polecam! :)
Świetny nagłówek. Kocham DŻEM. Oglądałam film "Skazany na bluesa" i podziwiam reżysera za podjęcie się tak trudnego zadania, które jak najbardziej się mu udało. Świetny post, uwielbiam takie. ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, jeśli spodoba Ci się mój blog możesz zaobserwować, a z pewnością się odwdzięczę.
pinkk-rainbow.blogspot.com
Bardzo dziękuję za komentarz! Cieszę się, że Ci się podoba. O tak, ja również podziwiam reżysera. Zrobł "kawał dobrej roboty", jak to się mówi. :)
UsuńJuż do Ciebie zaglądam!
Helloł!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj do Ciebie całkiem przypadkowo, ale w żadnym wypadku nie żałuję, czy coś. Notka bardzo mi się podobała, a ja z reguły nie czytam takich blogów, jedynie te o sporcie, ale z tym jest inaczej i postaram się jeszcze kiedyś wpaść :D
A więc DŻEM, który słucham od czasu do czasu, chociaż nie jestem na bieżąco z wszystkimi utworami, no ale :p
Filmu nie oglądałam, ale sądząc po Twoim opisie i kilku zdjęciach z tego właśnie filmu chyba skuszę się na jego obejrzenie! Coś tam mi się obiło kilka razy o ucho, jeśli chodzi o tytuł, ale nigdy jakoś bardziej się tym nie zainteresowałam i nie wiedziałam o co chodzi, do teraz oczywiście :)
Zapraszam Cię do mnie :
another-story-about-ski-jumping.blogspot.com
przypadkowa--milosc.blogspot.com [jeszcze nie rozpoczęty]
Cześć :) Bardzo dziękuję za komentarz! Cieszę się, że wpis Ci się podobał. Dżemu również słucham od czasu do czasu. :)
UsuńHehe, w takim razie cieszę się, że udało mi się Ciebie zachęcić. :)