czwartek, 15 maja 2014

Potęga zmysłów: magia zapachu. "I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska."




     Co jest katalizatorem wspomnień? Z pewnością muzyka. Słucham danego utworu i przypomina mi się ktoś, z kim kojarzę słowa czy również miejsce, w którym po raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę. Co jeszcze? Na pewno smak. Szczególnie tzw. "smaki dzieciństwa" (na przykład gumy-kulki, albo ta guma do żucia w taśmie, jak dla mnie ^.-). Ale jest jeszcze coś. A mianowicie - zapach.

     Zapach, bodziec odbierany przez zmysł węchu, przyjemna woń. Woń, która przywodzi na myśl miejsca, ludzi, porę dnia czy roku. Przynosi ze sobą górę wspomnień. Wywołuje uśmiech na twarzy lub falę smutku. Zmusza do refleksji, do wspomnień. Sprawia, że pragniemy zatrzymać w czasie tę chwilę, wdychając i zatrzymując zapach wewnątrz siebie.

     Oto lista moich ulubionych zapachów. Kolejność przypadkowa.




1. Kawa. Przywodzi na myśl wczesne poranki lub późne popołudnia. Pachnie niesamowicie intensywnie.






2. Herbata Earl Gery. Nic nie pachnie lepiej niż torebka herbaty z bergamotki.





3. Książka. Nowa, stara, czysta, zakurzona, z mojej półki, z regału w bibliotece... Jej zapach kryje w sobie najwięcej magii.







4. Perfumy Christina Aguilera. Kojarzą mi się z zimą i Świętami Bożego Narodzenia.




5. Pomarańcza. Najbardziej orzeźwiający zapach pod słońcem.




6. Zapach ziemi po burzy i deszczu. Jakby przyroda rodziła się na nowo.



7. Zapach kwiatów: konwalii, jaśminu i bzu. Trzy najpiękniejsze zapachy.







8. Benzyna. Czekam na więcej przejeżdżających motocyklistów.





9. Zimne ognie. Dziwny zapach, ale z siłą przyciągania.




10. Skoszona trawa. Wiosna!





11. Siano.



12. Dym z komina zimą.






13. Liść orzecha włoskiego.






14. Świeża papryka.




15. Las.





     A jakie są Wasze ulubione zapachy? :)



     Zobaczcie, jaki fantastyczny wiersz znalazłam:


Tuwim Julian - Zapach szczęścia





Wtedy paloną kawą pachniało w kredensie
A zimne, świeże mleko, jak lody, wanilią.
Kiedy się, mrużąc oczy, orzeszynę trzęsie,
Po gałęziach w olśnieniu pędzi liści milion.




Żywiołem zachłyśnięty, zziajany w rozpędzie,
Ileś pokrzyw posiekał, ile traw stratował!
A kijem obtłukując szyszki i żołędzie
Ileżeś mil po drzewach małpio przecwałował!




I wszystko to w ognistej pamięci dziś błyska.
Ciska się małe, szybkie, gorąco, daleko...
I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska.
A chłód w pokoju sączy waniliowe mleko.




środa, 14 maja 2014

"Nie muszą być widziane, żeby płynąć" - Wisława Szymborska, "Chmury"



     Dzisiaj całe niebo jest zasnute chmurami, ale wczoraj udało mi się wyłapać parę ciekawych kształtów chmur na skrawkach błękitnego nieba.


Wisława Szymborska
~ Chmury ~

"Z opisywaniem chmur
musiałabym się bardzo śpieszyć -
już po ułamku chwili
przestają być te, zaczynają być inne.

Ich właściwością jest
nie powtarzać się nigdy
w kształtach, odcieniach, pozach i układzie.

Nie obciążone pamięcią o niczym,
unoszą się bez trudu nad faktami.

*



Jacy tam z nich świadkowie czegokolwiek -
natychmiast rozwiewają się na wszystkie strony.


W porównaniu z chmurami
życie wydaje się ugruntowane,
omal że trwałe i prawie że wieczne.


Przy chmurach
nawet kamień wygląda jak brat,
na którym można polegać,
a one cóż, dalekie i płoche kuzynki.



Niech sobie ludzie będą, jeśli chcą,
a potem po kolei każde z nich umiera,
im, chmurom nic do tego
wszystkiego
bardzo dziwnego.


Nad całym Twoim życiem
i moim, jeszcze nie całym,
paradują w przepychu jak paradowały.


Nie mają obowiązku razem z nami ginąć.
Nie muszą być widziane, żeby płynąć."



[klik]

poniedziałek, 12 maja 2014

Tętniło echo wśród olch i brzóz - "Der Erlkönig", J. W. Goethe




       Witajcie, moi wspaniali Czytelnicy :) Lubicie poezję? Macie swoich ulubionych autorów? Ja mam wielu takich, których cenię (m.in. Wisława Szymborska, Tadeusz Różewicz). Dziś chciałam Wam przedstawić mój ukochany utwór.

     Epoka romantyzmu jest moją najulubieńszą, a wszystko przed ten mrok wydzierający z każdej strony. Kocham ją za elementy fantastyki, za wspaniałe obrazy, które tworzą się kiedy zamknę oczy - dzięki utworom z tej ery...

     Na moją wyobraźnię działa szczególnie utwór Johanna Wolfganga Goethe'ego, pt. "Der Erlkönig", w tłumaczeniu polskim znany jako "Król Olch", "Król Olszyn" czy też "Król Elfów". Poniżej podaję Wam kilka tłumaczeń, spośród których każde ma w sobie coś wyjątkowego. (Moim ulubionym jest to ostatnie ;))








Johann Wolfgang Goethe

Król Olch

Noc padła na las, las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy ojciec syna do domu wiózł.

- Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak?
Tam ojcze, on, król olch, daje znak,
Ma płaszcz, koronę i biały tren.
- To mgła, mój synku, albo sen.

"Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las!
Wesoło będzie płynąć czas.
Przedziwne czary roztoczę w krąg,
Złotolitą chustkę dam ci do rąk".

- Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew?
To król mnie wabi, to jego śpiew.
- To wiatr, mój synku, to wiatru głos,
Szeleści olcha i szumi wrzos.

"Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las,
Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd.
Moje córki nucąc pląsają na mchu,
A każda z mych córek piękniejsza od snu".

- Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew
Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?
- O, synku mój, to księżyc tak lśni,
To księżyc tańczy wśród czarnych pni.

"Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las!
Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!"
- Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu,
Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu.

Więc ojciec syna w ramionach swych skrył
I konia ostrogą popędził co sił.
Nie wiedział, że syn skonał mu już
W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz. 


przekład: Wisława Szymborska









Johann Wolfgang Goethe

Król Olszyn

            Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci?
            To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.
            Chłopczynę na ręku piastując najczulej,
            Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.

            "Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?"
            "Czy widzisz, mój ojcze? Król olszyn w tej stronie,
            Król olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!"
            "To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija".

            "Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,
            Pięknymi zabawki będziem się bawili,
            Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,
            A moja ci mama da suknię złoconą".

            "Mój ojcze, mój ojcze! Czy widzisz te dziwa?
            Król olszyn do siebie zaprasza i wzywa!"
            "Nie bój się mój synu! Skąd tobie te dreszcze?
            To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze."

            "Chodź do mnie, chłopczyno, poigrasz z rozkoszą,
            Mam córki, co ciebie czekają i proszą,
            Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,
            Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi."

            "Mój ojcze, mój ojcze! Ach, patrzaj... gdzie ciemno...
            Król olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną."
            "Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.
            To wierzba swe stare gałęzie rozwala."

            "Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę.
            Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę."
            "Mój ojcze, mój ojcze! Ratujcie dziecinę!
            Król olszyn mię dusi... mnie słabo... ja ginę..."

            Ojcowi bolesno... on pędzi jak strzała.
            Na rękach mu jęczy dziecina omdlała.
            Dolata na dworzec... lecz próżna otucha!
            Na rękach ojcowskich już dziecię bez ducha.








Johann Wolfgang Goethe

Król Elfów

            Czyj galop tak tętni w wichrze i ćmie?
            To ojciec z swym synem na koniu w cwał rwie,
            to ojciec swe dziecię w czas wiezie spóźniony
            i grzeje, ogarnia mocnymi ramiony.

            - Mój synu, wciąż z lękiem twarzyczkę zasłaniasz
            - Nie widzisz, mój ojcze, jak Elf nas dogania?
            Król Elfów w koronie... i wlecze swój płaszcz...
            - Mój synku, mgły wstają i wloką się, patrz!

            "Pójdź do mnie, chodź do mnie chłopczyno bez obaw!
            Znam ślicznych gier mnóstwo, chodź pobaw się, pobaw!
            I pełno mam kwiatów na brzegach mych wód,
            a matka ma chowa złocistych szat w bród..."

            - Mój ojcze, mój ojcze, czyś tego nie słuchał,
            co Elf mi obiecał, naszeptał do ucha?
            - Uspokój się synku, uspokój się mały,
            to wiatr tak w olszynach liść rusza, liść stlały.

            "Chodź piękny mój chłopcze, w te olchy... chodź ze mną!
            Me córki troskliwie hołubić cię będą.
            Me córy tam tańczą, nim zejdzie świt -
            wśpiewają, whuśtają i ciebie w swój rytm..."

            - Mój ojcze, nie widzisz, tam w cieniu, przy drzewie
            Król Elfów mnie wabi do swoich królewien
            - Mój synku... mój synku sokoli mam wzrok:
            To stare trzy wierzby szarzeją przez mrok.

            "Ja kocham się w tobie, twój wdzięk mnie zniewolił,
            a będziesz oporny, to porwę wbrew woli!"
            - Tatusiu, tatusiu, ach jaki ból!
            Już ciągnie mnie, ciągnie okrutny Król!...

            Strach ojca porywa. Ostrogą spiął konia,
            Wiatr ściga - a dziecko majaczy w ramionach.
            I dopadł wrót domu, nim zeszedł świt.
            Na rękach syn jego już nie żył, już stygł...



niedziela, 11 maja 2014

"Na południe od granicy, na zachód od słońca" - Haruki Murakami



"Wydawało nam się, że wiele wspólnie zbudowaliśmy, ale nie udało nam się osiągnąć ani jednej rzeczy. Byliśmy zbyt szczęśliwi."






      Parę lat temu w moje ręce wpadła niesamowita książka o równie niesamowitym tytule: "Na południe od granicy, na zachód od słońca". Pisana innym stylem niż preferowany wówczas przeze mnie, ponadto autorstwa nieznanego mi wtedy japońskiego pisarza. Wszystko to zachęcało mnie do jak najszybszego zagłębienia się w historię opisaną w środku.

     [Haruki Murakami - popularny japoński pisarz współczesny ("Tańcz, tańcz, tańcz", "Kafka nad morzem"), eseista ("O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu"), tłumacz literatury amerykańskiej. Urodził się w Kioto. Swoją pierwszą powieść wydał w wieku trzydziestu lat, nosi ona tytuł: "Hear The Wind Sing".]

     Główny bohater powieści to Hajime, mężczyzna usiłujący odnaleźć swoją życiową ścieżkę. Jego historia rozpoczyna się w momencie, gdy jest jeszcze uczniem. Jest jedynakiem, co pośrednio skazuje go na alienację. Pewnego dnia poznaje Shimamoto - dziewczynkę, która podobnie jak on nie ma rodzeństwa. Dzieci stają się sobie coraz bliższe. Poznają się, uczą się siebie nawzajem, ich przyjaźń staje się niemal nierozerwalna. "Niemal", ponieważ ich ścieżki chcąc nie chcąc rozchodzą się wraz z końcem szkoły. Obraz Shimamoto ciągle jednak jawi się młodemu mężczyźnie przed oczyma.

     Hajime poznaje Izumi, z którą stara się stworzyć trwały związek. Jest jednak niestały w uczuciach, co doprowadza go w końcu do zdrady - wdaje się w romans z kuzynką swojej partnerki.
Yukiko jest kolejną z kobiet, które dokonują zmian w jego życiu. Tym razem Hajime zakłada rodzinę. Jest szczęśliwym mężem i ojcem. Jego szczęście jest jednak pozorne, a świat bohatera powieści okazuje się utopią. Odkrywamy to w pełni, gdy na kolejnych kartach książki ponownie pojawia się nieobliczalna i tajemnicza Shimamoto. Destabilizuje jego - dotąd poukładane - życie, demaskując wszystkie jego słabości i niedoskonałości. Burzy jego domek z kart. Przewracając jedną kostkę domina, pobudza do ruchu kolejne.

     Co wybierze Hajime: Powrót do Yukiko i ustabilizowane życie z nią? Czy może, podczas przypadkowego spotkania z dawną miłością - Izumi - zapragnie naprawić dawne błędy młodości? Czy zdecyduje się zostać z Shimamoto, o której tak naprawdę wie teraz niewiele? (Kto jest prawdziwym ojcem Pablito?)

     Wybaczcie, ale nie chcę zdradzać Wam zakończenia powieści. Pragnę natomiast poruszyć jeszcze jedną kwestię. Mianowicie, przewrotny tytuł. Gdzie właściwie jest "na południe od granicy i na zachód od słońca"? Są to słowa piosenki, znanej Hajime, który - będąc dzieckiem - wyobrażał sobie cudowne miejsce, arkadię, która w rzeczywistości okazała się miejscem zupełnie zwyczajnym. (Dowiedział się o tym dopiero, kiedy opanował język angielski na tyle, żeby móc zrozumieć dalsze słowa utworu.) Hajime pragnął zatem odnaleźć swoje miejsce w świecie, na wzór od tego tytułowego. Poszukiwał samego siebie, nie odnajdując się w żadnym z odkrytych miejsc. Wydarzenia z dzieciństwa odcisnęły piętno na całym życiu sprawiając, iż Hajime nigdy nie żył naprawdę.


  • Każdy umiera inaczej. Istnieje wiele rodzajów śmierci. Ale ostatecznie... zostaje tylko pustynia.

  • Uczyć się można jedynie na własnym doświadczeniu.


  • Wskazówki zegara biegną tylko w jedną stronę.





     Witajcie, kochani! Już niby wróciłam, ale jeszcze mnie tak do końca tutaj nie ma. Dziękuję wszystkim tym, którzy trzymali kciuki za moje egzaminy maturalne! Jestem już na szczęście po pisemnych, teraz jednak zbliżają się ustne, także trzymajcie kciuki nadal! :)
Pozdrawiam ciepło!
Angelika JJ